niedziela, 15 grudnia 2013

Początki w zakonie cz.1

Hej przepraszam w imieniu swoim, Jane ,Demetriego i Logana za nie obecność .  W ciągu ostatniego miesiąca dużo się zdarzyło zacznę od początku...


Byłam u siebie w pokoju, nikogo nie było a ja siedziałam przy biurku i trzymałam się za głowę. Cały czas miałam tak jakby wizje z przeszłości. Widziałam ogromny zamek, w nim dużo mężczyzn ubranych w białe szaty i w pasie związani czerwonym pasem .
Zamek : 




I z tego co widziałam nie byłam sobą, miałam czarne długie włosy do tułowia związane w kuca. Również byłam ubrana w te samy szaty co mężczyźni , ale nie miałam takich samych "spodni" ( nie wiem jak to się dokładnie nazywa xD ) , były one czarne ( mogę je porównać do współczesnych "rurek"). Szłam... Gdy przechodziłam obok mężczyzn kłaniali się mi. Nie wiedziałam dlaczego, i w tym momencie ta wizja się kończyła. Poszłam powiadomić o tym Aro... Aro na mnie spojrzał a potem na Caiusa i Marcusa. Aro wstał podszedł do mnie.
- Chodźmy Blak... - powiedział tak jakby coś złego się działo. Zaprowadził mnie do pokoju gdzie był tylko Alec i jakieś dwie maszyny.  Aro kazał mi się położyć na jednej z machin i zamknąć oczy. Ja wykonałam polecenie, słyszałam jak Aro wydaje Alecowi to samo polecenie. Nagle znalazłam się w tej wizji tam gdzie zawsze się kończyła , i w pewnym momencie przeniosło mnie w jakieś zupełnie inne miejsce. Zauważyłam że jestem o wiele lat młodsza i bawię się z jakimś chłopcem podobnym do Aleca. Mieliśmy około 11 lat, byliśmy koło jakiegoś domu w Rosji. Znałam ten dom, kojarzyłam go z mojego 1 życia. Bawiłam się dalej z chłopcem chociaż nie wiedziałam o co chodzi. W pewnym momencie usłyszałam głos jakieś kobiety.
- Altaïr ! - krzyknęła
Chłopiec pożegnał się zemną i pobiegł do kobiety. Ja wstałam i poszłam w kierunku domu, czułam się jakbym tylko obserwowała to zdarzenie , w ogóle nie ruszałam się ta dziewczynka którą najprawdopodobniej byłam ja chodziła sama. Nagle usłyszałam głos  Altaïra ( chłopca z którym się bawiłam)
-Sandro musimy już jechać! - krzyknął do mnie ( chyba :P )
Pobiegłam w kierunku Altaïra , obok niego był powóz ciągnięty przez dwa siwe konie ( dla was białe ) , Altaïr wyciągnął w moją stronę rękę ja złapałam go i weszłam do powozu. Obok Altaïra siedział mężczyzna... W białych szatach i w czerwonym pasie, miał na głowie założony kaptur z czubkiem tak jakby dziobem orła.
Mężczyzna :


Jak dotarliśmy na miejsce to był właśnie ten zamek który widziałam w wizjach .
- Już jesteśmy na miejscu... W Masjafie .- powiedział mężczyzna.
Zaprowadził mnie i Altaïra do zamku a później do jakiegoś dziadka z długą siwą brodą.

 
- Ach jak miło widzieć nowych uczniów w zakonie. - powiedział starzec
- Al Mualimie te dzieci nie poradzą sobie rady, może chłopiec tak , ale ta dziewczynka nie ma szans. -odparł mężczyzna
Ja spojrzałam z pogardą na mężczyznę a potem znów na starca.
- Aquilusie moim zdaniem ta dwójka będzie lepsza niż połowa zakonu.- stwierdził Al Mualim ( starzec)
Aquilus kiwnął głową i poszedł, z tego co mi się wydawało miałam iść za nim, Altaïr szedł za mną. Aquilus zaprowadził mnie i Altaïra do jakiejś komnaty i podał nam jakieś szaty.
- Weźcie to i jutro macie przyjść w tych szatach do mistrza. - oznajmił Aquilus , i wyszedł.
- Sandra jak myślisz co my tu mamy robić?- zapytał się mnie Altaïr .
- Nie wiem, ale wiem to że będziemy zabijać...- spojrzałam na podłogę i zobaczyłam dziwne odwrócone  V.
 


twarz Sandry w wieku 22 lat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz